gdy nie ma już nadziei
wysprzątane kąty
w szparach
podłóg
miłowanie z miłości
i denaturatowy fiolet
snów wyrwanych rzeczywistości
gdzie Ona jest
czy to struny gitary
uliczny jazz sksofonu
tysiące roześmianych
twarzy tylko dzisiaj
szukających
kany
tak mógłbym pisać w nieskończoność
wyglądając przez okno podziwiając fantazję
nasączonych nikotytą maszynowej ułudy firanek
równie dobrze mógłbym poddać ci się życie
rozlewając w żyły to co zostało w kieszeni
ale mam syna
jeszcze czystego
zapisałem mu zaledwie kilka stron
o miłości bezgranicznej
prawdzie
bo nawet jak się potknie to wstanie