*
podejrzanie gładko się
wypoczywa
po kościach rozeszło się oczekiwanie na cudze ręce szperające po kieszeniach
rozpanoszył się nad podziw rumiany strach
ma wielkie oczy skierowane zawsze daleko na wschód
sękate łapska bijące bez pardonu na odlew
za pazuchą dwugłowe paszporty lub spisane krwią wersety z okolic kandaharu
spływające
jak deszcz po szybach
a za rubieżą pękate mieszki i wory
czujnie warują gotowe
sięgnąć po cudze
kółko zawleczki drażni palec
świerzbi i omsknąć się może
aż kusi by się zaciągnąć
co prawda dawno rzuciłem palenie
lecz nadal pamiętam że mogę rzucać granaty
*