Mam sukienkę, zbudowaną dla dobra świata. Pełną
zapadni i żelaznych czasz. I ja sam stałem się
mechaniczny, odkąd przemierzam bezkres miast,
ubrany w coś, co jest mi przeznaczeniem.
Skradziono mi wiek, okradziono z mimowolnych ruchów ust.
Czyń - usłyszałem, a w zamian za to stałem się.
I czynię dobro, bo lubię kiedy dno nie jest puste.
Albo kiedy dźwignie mają swoje imiona.
I wszystko jedno czym jestem, skoro jest już późno.
O tej godzinie wyrównuję oddech.
Pozostaje tylko pytanie :
Co będzie jutro.
Zakończyłabym na " wyrównuję oddech".