Lato

Cyjanek Z.W.C. vel En.El

 

pisaliśmy swoje imiona patykiem po piasku, a kiedy
skończył się patyk, braliśmy gałąź. Litery były
wtedy większe, i czuliśmy tym bardziej żywicę
płynącą niby z drzewa, niby z rąk.

 

Potem zamieniliśmy patyki na pióra, jednak nie
były wieczne. Po miesiącu w listach było samo
powietrze, kiedy je otwierałem robił się
przeciąg.

 

Letnie depresje, plaże nie znane stopom, kółka i

krzyżyki. Obojętne co znajdę w dłoni, to nie będziesz

ty. Obojętne czym nie nazwę
bezradności, to zawsze będę ja, zakopany w piasku

po czubek głowy, jednak na tyle,

by móc oddychać.

 

 

Cyjanek Z.W.C. vel En.El
Cyjanek Z.W.C. vel En.El
Wiersz · 31 sierpnia 2014
anonim