Nim drzewa zaśpiewają modlitwę spadających
Grzechów litanie niekończących się wyborów
Między deszczu kropelki ucieczka uratowanie
Pośród wezbranych chmur mórz losów połoniny
Zapłoną tysiącem ogni dusz miłosnych to granie
Rozszumią się modlitwy cichym strumieniem szemranie
Dosięgną szczytów wokół poustawianych ochoczo
I będzie tak cicho
Choć głos wielki będzie
Dosięgnie wyżej wysoko
Rozkołysze knieje
Uroczo
Liście opadną złe wspomnienie
Na przemyślenie
Na odmienienie
Na odpuszczenie
pzdr