moje dni nie pozostają uwiecznione na płótnie
nie chłonie ich papier ani nie wychwytuje rzeźba
gdyż to co robię jest tak proste i zwyczajne że nikt
nie ośmieliłby się podnieść na mnie pióra pędzla dłuta
jednak one są zupełnie inne
malowany zdobione
pokazują światu że miejsce człowieka jest przy stole
między jedną a drugą nie ma potrzeby by wstawać
wystarczy wziąć je do ręki
napełnić przechylić
tak ozdabiam filiżanki cała swoją duszą
dbam by były szlachetne i nie skrępowane formą
są bowiem zimne do czasu aż ktoś
nie wpadnie na pomysł by je napełnić
są też milczące do czasu aż nie znajdą się w dłoni
potrafią też tłuc się dramatycznie
to co robię jest proste i nijak ma się do wielkich czynów
ja nie jestem Atlantykiem one nie są drobną łódką
tańczą mi jednak w dłoniach tak zgrabnie i zwinnie
że czuję się ich matką pamiętając każdą z nich
szkic:
" ... z całego serca uszlachetniam filiżanki
uwalniając zimną formę aż ktoś nie domyśli się
by wypełnić ich milczenie aromatyczną treścią
cieszą dopóki nie stłuką się dramatycznie ..."
thx,
pzdr