właśnie zdobywałem chodnikowe ławki
kiedy wzdłuż kwiatów i traw przypadłaś mi do serca
każde z moich spojrzeń klękało przed tobą błagalnie
lecz twój dom stał się dla mnie zamknięty
kiedy on zatrzasnął drzwi pocałunkiem
już nic nie było proste jak przed momentem
nagle emigrowałem o ulicę dalej
i tylko ptaki z nieba widziały
jak dramatycznie postępowałem ze sobą
miarowo slajdując okolice za nowym uwielbieniem
lecz w głowie miałem połamane róże
a z serca wystawały pręty i sprężyny
nie tak łatwo spotkać się ze sobą
kiedy każda myśl wędruje inną ścieżką
było lato ciepłe jak wypiekany chleb
i pachnące pestkami łupanymi w jej dłoniach
cały urok popołudnia potknął się i wyciągnął jak długi
na prostej drodze
wróciłem w to samo miejsce
lecz w powietrzu został jedynie kształt po tobie
w miejscu
gdzie mogliśmy zacząć układać puzzle