zniekształcona nie tylko przez odbicie w wodzie,
wychodziła na piechotę tam gdzie inni
nie wybiegali nawet myślami
cóż z tego, skoro wracała z każdym rankiem w tę samą
stronę, tuż za parkiem, metr od przystanku
gdzie życie lęgło się w kątach, by wypełzać o
oznaczonych godzinach, bez wyboru jak w filmie o ludziach
walczących z maszynami
ich kroki nadawały tempa krwi sprawiając iż tam w środku
nie było miejsca na katharsis jedynie telefon
czynił palce nabiegłymi krwią, a język giętkim
jednak droga na drugą stronę nie wiedzie przez kable
jakby się to mogło wydawać w dzisiejszych czasach tym
którzy wybierają cyfrowe pustelnie
tymczasem stała naga pośród śmiejących się
prosząc w duszy by kolejna z odłożonych pigułek
nie byłą jedną za mało
Np. "wychodziła na piechotę " - wychodziła / chodzi się zazwyczaj piechotą/
"cóż z tego, skoro wracała z każdym rankiem w tę samą
stronę, tuż za parkiem, metr od przystanku"
- wracała każdego ranka tuż za parkiem
......i tak by można mnożyć, mnożyć....
Przestań topić swoje pomysły na wiersz / bo są dobre/ w prozatorskim słowotoku.
Pozdrawiam.