Jaki jest sens tego że trzyletnie dziecko trzyma w sakralnym
uścisku brytyjską bombę Grand Slam w szlacheckim oknie, na
którym ma zamiar ją zdetonować? Bomba przecież wybucha - grzęźnie
w naszych przezroczystych
ciałach
Kto cię teraz powstrzyma,
jeśli nie sama bomba - jej próżnia, fuzja, uran, tryt, jej
zupełnie ludzka niewrażliwość?
Niżej - ocean teokratycznych ludzi . Przemieszczających się
falowo, z jednej , na drugą stronę ulicy.
Ruch lewostronny, supermarkety i stacje benzynowe
w których czarne rolety, zakorzenione w podłodze.
Czy jest najmniejszy sens tego, że przed framugą okna, stoi
trzyletnie dziecko i okłada ogromną, bezlitnosną bombę
setkami pocałunków?
Dlaczego unika afiliacji, kontaktu z oceanem teokratyzmu? -
Tu, gdzie mkną najpiękniejsi Anglicy w
dziurawych seroualach, w jedwabnych kardiganach,
spodniach ze skóry najbardziej dzikich zwierząt ?
Pewni jak swego, że nie odpali. Że lont jest zbyt słaby.
Dziecko jest słabe, lecz dłoń jego płonie. I umysł pełen jest
zapału. Nie zapali.