ożywiam się gorączką spełnionego wojną frontu,
gdzie krwią spisywana walka wszelkich różnic
zawsze prowadzić będzie do identycznych refleksji nadaremności
ja i wewnętrzna armia tysiąca lat
odwracając wzrok w stronę wyczekiwanego snu
zawsze będę miał wrażenie, że daleko martwe stosy
nigdy nie zakończą swojej bitwy pokoleń –
żyjąc nieustannie w mojej świadomości
ja i wewnętrzna strona pożaru
szkarłatne maki zakwitają każdego roku otwierającymi się ranami
strzelające znikąd świadectwa ludzkiej nienawiści
jak przed laty trafiają pociskami na ślepo w rozgorzały tłum
zasypiając – budzę się w pełnym krzyku
krzycząc – morduję kolejną namiastkę spokoju we mnie
ja i wewnętrzna armia tysiąca lat
każda chwila okryta jest niepewnością
wszystko co mnie otacza i wypełnia niemo
może okazać się nagle śmiercionośną bronią
każda porażka może stać się zwycięstwem
każdy triumf z pewnością zawsze pozostanie także klęską
ja i wewnętrzna strona pożaru