Kiedy blady świt zaczyna
Grać poemat w mojej głowie
Gwiazdy, słonie i pustkowie
Cicho krzyczą o opowieść
Będąc jeszcze w stanie błogim
Chcę pamiętać lasy, drogi
Naprzemiennie szczęście, żale
I morderstwo w dzikim szale
Czy ja śnię, a może płonę?
To nie ważne… wnet utonę
W erotycznym uniesieniu
Biegnę w miejscu tam, ku Niemu!
Padam martwy, chociaż bije
Moje serce, czasem wyje
Do srebrnego globu świata
Przez śmiech płaczę, czasem latam.
Gdy na koniec spadam w łoże
Wiedz kochany mój horrorze
Czule Tobie to ogłoszę
Blady świcie… odejdź proszę
pełen łaski bożej
i ... wielu kropek
tuż przed ołtarzem
odarty z marzeń