W żółtych włosach zaspanych
ekspresem do kawy
słabo mi słabo wołałam
i rodzę
i co z tego
zawołał Putin
Putin zawołał
wtórowała mu
Kinga Rusin
Zabiłeś Jarka
wtórowali mu
chłopcy z salezjanów.
Poszłam spać,
nie urodziłam Putinowi
dziecka.
Teraz zdycham przed klanem
białoruskim
Zdycham na kolanach
uwielbiana przez tłumy
Przez tłumy Putina
zamykam oko
rodzę kolejne dziecko
piłkę z mięsem
zaplute morze
zielone fale
purpurowy kolor
na fladze z kretesem
urodziłam w rosji
małego putina
ukraińskie niemowlę
zatkałam mu buzię smoczkiem
na śmierć profilaktycznie
Wrzuciłam go do siatki
Dokonałam ekstradycji
odrąbałam rączkę, która mnie trzymała
ku chwale sumienia
instynktu macierzyńskiego.