zatrzymała mnie noc
smukła
na oddechu twoich bioder
agrestowe myśli chłonne
tulą to
co mieć nie mogę
pośród krzyków sennych
ptaków
w skrzydłach samozatracenia
ciskam morze przesycone
o brzeg
samo wypełnienia
i upijam dzban rozkoszy
z darów
co między nogami
płyną światłem wielobarwnym
w deszczu
co gra między nami
o miłości śle zamiary
świeca
która ogniem płonie
w sadzie bioder zrywa owoc
i z przepychem
pcha w me dłonie
tonę i namaszczam zmysły
gasnę
w gestach uniesienia
płynę wiatrem w zapomnienie
i odchodzę
w świat zbawienia