Nie otwieraj drzwi po zachodzie słońca

Paweł Lewandowski

las pociemniał

i odbiło mu się smacznie

pałaszował wczorajszy dzień

odszedł w otchłań odosobnienia

 

żył w niej starzec usposobienie halucynogenne i zachłanne

gdy osiągnął stan absolutnej aberracji

miał w kieszeniach tylko ziarna

trzy historie bez puenty

 

pierwsze ziarno wzywało o pomoc

starał się szukać jej w międzyrzeczu słów

nielicznych znajomych ubranych kolorami tęczy

przyjemność z rozmowy nie przynosiła rezultatów

 

numer drugi

miał słodko-gorzki smak

który pozostaje na języku ludzi mściwych

wycisnął z biedaka większość ziaren

 

ostatniego się nie doliczył

jest tylko wspomnieniem

pamięta je jedynie głusza ciemnego lasu

 

zranił się życiem

zapętlił szyję

zapisano go sepią obrazowania

Paweł Lewandowski
Paweł Lewandowski
Wiersz · 13 listopada 2014
anonim