Listopadowe echo

gaj

mogę powiedzieć wszystko ubrać bezsens polukrować posrebrzyć
piękne i puste słowa roziskrzone jesiennym bez wschodem jutrzenki
zapowiedzią braku ciepła i światła przyciągnąć ćmy

 

będą wirować z drobinami kurzu i marzyć
o jutrze dziś nie wiedzą karmią się nawzajem siłą  cierpliwego znoszenia milczenia
pokorą braku zrozumienia niewiedzą wiary

 

głos spisany na pożółkłym liściu echem odbity od głazów 
rozrzuconych po pustyni
trwa niezmiennie w swojej ignorancji

 

Ojcze czemuś ich opuścił

 

gaj
gaj
Wiersz · 17 listopada 2014
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Ojciec nikogo nie opuścił, ten który był na krzyżu był jego golemem. Bóg nigdy by nie ukrzyżował swojego syna, ani nikogo z narodu wybranego. Przed cierpieniem Izraelitów zawsze zabiera do światła.

    · Zgłoś · 9 lat
  • gaj
    Gdyby tak było, Izraelici nigdy nie zbudowaliby swojego Muru Płaczu.

    Ale ten tekst nie jest o Żydach. Jest o Polakach...
    I ich wyborach.

    · Zgłoś · 9 lat