Dziewczynka w skarpetkach zamiast rękawiczek, nie widzi
na jedno oko. Wiatr jej rozkołysał usta, więc tańczy głową.
Dopóki ja tu jestem, nie zdechnie z głodu.
Spotykamy się na brzegu ruchliwej ulicy, gdzie samochody za
nic mają przechodniów. Balansując pomiędzy kołami ja piszę
do niej listy z krawężnika, ona odpowiada mi kawałkami betonu.
Nic nie pozostało z mas ludzkich, jest tylko błoto pod
paznokciami i deser z płuc wyprutych nad żądanie. Ktoś bokiem
staje do wiatru i depcze schron przeciwatomowy.
Stopy przekreślono mi kołami, wypisuję się z listów gończych.
Dziewczynko która masz tyle wiary ile łupieżu, zapomnij o mnie
i zgaś nocną lampkę na znak, że dogadujemy się tylko w snach.