znów byłem sam nad czytaniem prochów, trzymaniu smutnej nierozpytanej dziewczyny, w pewnych niewykorzystanych wersjach księżyca //
z wersji jej wrzasku nabieram się w
nieczytane wersy- Imię Róży -
tak chcę wiedzieć kochankę
jako słabszy przypływ barwy karminowej
potrząsającą głową w wylanych na nią uprzednio siedmiu litrów światła
chcę widzieć kochankę jako miarę narażonej duszy na kłamstwo
pracując nad jej wysiłkami
pomagam opróżnić naczynie
pomagam głową do dołu
zobaczyć kwiaty oderwane od ziemi. Zetrzeć gryzący zapach, bardziej niż niepublikowane kwiaty nakryć nocne ptaki
wydzierające się pod naszymi oknami