Szeleści przy szemrzącej strużynie
szczapka w ptasich łapkach.
A w szczawiu na zielonej Ukrainie
szczerzy gały żabka.
Świszczy wiaterek
na liściach pieszczotliwie
szczenięce przyśpiewki,
szczerze, dla rozgrzewki.
Szczerze przyroda do nowego
szczęśliwego świtu się wyiszcza.
Szczają krowy, szczają konie,
szcza o świcie pracowicie
puszcza, tłuszcza i gryzonie.
Z szuwarów słoneczko wysnuwa promień.
Słowik spóźniony o kilka sekund
zaczyna koncert powitalny
Z szarówki wychodzą na łąkę
kwiatki w kolorach naturalnych
A w szczawiu na zielonej Ukrainie
bocian żabkę wcina.
A mieszkańców szuwarów cały zasób,
prosto ze snu idzie do życia kina
A za nimi kuśtyka ten wierszyk
co szeleści szczerze.
Żeby to szczęście z tych szuwarów,
udzieliło się także i tej smutków operze
tej nieszczęść karierze,
tej duchowej ascezie.