bądź pozdrowiony spokoju święty
i wy troski dawno zaniechane
jak uśmiech rosy stopą muśnięty
kiedy kochałem ogród nad ranem
bądźcie przeklęte sny niewyśnione
i wy radości tkane pozorem
jak pył motyla branego w dłonie
kiedy kochałem łąki wieczorem
i bądź co bądź i co być musiało
wszystko co wiem i wciąż jeszcze nie wiem
jak noc po dniu nadzieją zbyt śmiałą
kiedy kochałem życie
jak siebie