pobłogosław bratu ojcze bo nie wiedział co czyni
podążając na przełaj krętą drogą
ty miałeś pewność że ja przedkładam spokój
całą grozę prześpię z dala od wadi zarka
wszystko kuleje jak legendarny zwycięzca nad jabbok
nie zapytam z kim i o co tak naprawdę tam walczyłeś
bracie
to co oddałem za miskę żarcia nie warte było więcej
niż mrzonki o pokoju na ziemi podobno obiecanej
przecież urodziłem się
ćwierć wieku po wojnie bywałem śmiertelnie przerażony
teraz dopiero pojąłem że można zarazić się nienawiścią
przywleczoną niebacznie z opustoszałych okolic getta
wciąż żyję pod bronią
nie raz i nie dwa rozbawiony barwnymi opowieściami o naznaczeniu
przez siły wyższe nawet za garnek szekli nie wpuszczę dzieci do autobusu
tak często przepełnionego grozą i przemocą
o pokoju zapewniał kto chciał
ten mnie miał na mównicy na wyrku lub arabskim o ironio dywanie
czas płynie nic się nie zmienia oprócz krajobrazu więc proszę mnie nie budzić
przeczekam wszystkie wojny tam gdzie coś się zaczęło
w niebieskiej dolinie
, zgubiłeś literkę.
A wiersz, przedni.