Nic nowego

Matkovsky

Płaszcz na oczach trzepocze szurnięciem wiatru.

Piasek wysypuje się z nosa

i pościel z lnu grzechocze

od dawna ruchome kolana.

 

Przyleciała osa

z żądłem na bezsenność.

Przejechało z jękiem

głuche pogotowie,

szurnęło niecierpliwie

trzaskając syreną

o kamień

na chodniku uklękli

przechodnie

 

marznąc i modląc się

o grzechy surowe.

 

Za pokusę zadał

kompot malinowy

uszczypnięcie mrówki

pobudkę

ze snu wiecznego

dojechała karetka do martwych przechodniów

smarując olejem

chleb dnia powszedniego.

Matkovsky
Matkovsky
Wiersz · 11 stycznia 2015
anonim