cisza gęstnieje.
krople nocy
skapujš w zagłębienie dłoni
i z wolna
rozpływajš się
niewidzialnymi nitkami
w zakamarkach linii losu.
zamykam dłoń
w wypełnionš zmrokiem pięć
czytam z niej przyszłoć
i palcem zapisuję wróżby
w nieruchomym powietrzu
pišce sekundy
odmierzajš się bezszelestnie
idealnie harmonijne
i doskonałe w proporcjach
jak tysięczne szepty
czystego nocnego nieba.
zamykam oczy
i zasypiajšc
budzę w sobie boga.