"... zobaczyłem, a nie uwierzyłem. Panie, po coś mnie ratował?”
jestem dla was słoneczną plamą
najlepszą od lat prognozą pogody
milczę bo mógłby mi zaparować wizjer
czas spływa ze strużkami deszczu po policzkach
gdy bóg wyszedł z wiernymi na spacer
po majdanie pozostał tłum zniczy i niespełnionych życzeń
na krakowskim się modlą a wasze marzenia dogorywają za rubieżą
bliżej niżby się to wydawało
strzelec wyborowy wtopiony w nieufne otoczenie skrzynki pocztowej
dał wiarę akwizytorom i ich legendarnym umiejętnościom negocjacji
szastali naokoło obietnicami pomyślności aż przymknął z lubością oczy
od tego momentu już był na zawsze mój
zapamiętałem coś jeszcze
przytłumiony głos w słuchawce
brzęczał bądź gotowy
teraz teraz teraz
na szczęście wyjechałem
w domu nie było nikogo winnego
na razie nie będzie gorących zdjęć
przecieram judasza