przytułek dla trędowatych albo siedemnaste westchnienie wiosny

Mi Lo

 

 

 

"... zobaczyłem, a nie uwierzyłem. Panie, po coś mnie ratował?”

 

 

jestem dla was słoneczną plamą

najlepszą od lat prognozą pogody

milczę bo mógłby mi zaparować wizjer

czas spływa ze strużkami deszczu po policzkach

 

gdy bóg wyszedł z wiernymi na spacer

po majdanie pozostał tłum zniczy i niespełnionych życzeń

na krakowskim się modlą a wasze marzenia dogorywają za rubieżą

bliżej niżby się to wydawało

 

strzelec wyborowy wtopiony w nieufne otoczenie skrzynki pocztowej

dał wiarę akwizytorom i ich legendarnym umiejętnościom negocjacji

szastali naokoło obietnicami pomyślności aż przymknął z lubością oczy

od tego momentu już był na zawsze mój

 

zapamiętałem coś jeszcze

przytłumiony głos w słuchawce

brzęczał bądź gotowy

teraz teraz teraz

 

na szczęście wyjechałem

w domu nie było nikogo winnego

na razie nie będzie gorących zdjęć

przecieram judasza

 

 

 

 

 

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 3 głosy
Mi Lo
Mi Lo
Wiersz · 29 stycznia 2015
anonim