[Obudziłam się...]

doris

Obudziłam się kolejnego dnia lata
By otworzyć oczy i ujrzeć ciemność
Unieść głowę i poczuć ciężkie
Czarne powietrze wirujące wszędzie

Obudziłam się i myślę, ze trzeba wstać
Bo ktoś jednak mi każe...
Kiedy i kto ośmielił się wydać ten rozkaz?
Powiedział, że muszę spełnić jedno zadanie:
Żyć, a w nim czekać na kres,
W którym coś mnie spotka
.... Nie chce zdradzić co...

A ja poczułam, że żyję stojąc w miejscu,
A to kres sam zbliża się coraz szybciej,
By mnie pochłonąć...
Jeśli już zmierzam ku czemuś,
A mówią, że trzeba iść do światła,
Widzę przede mną tylko cień
Może właśnie światła, ale ciemny
I w nim trwam...

Ktoś powiedział, ze zakrywam jasność
I my wszyscy też ją zabijamy
Może więc nie warto marzyć
Że jeden promyk przedostanie się przez armię ciemna
Jeśli zło wciąż narasta.....

Powiedział, że kiedyś obudzi mnie prawdziwy poranek...

doris
doris
Wiersz · 8 marca 2000
anonim