Nie będę rozdrapywał ran
nie mam paznokci
zdarty mur ambicji
największym przyjacielem blizn
Ból machinalnie zamykam w słoiki
regularne wekowanie żalu
weszło w krew
jak mycie okien
Płótnem gniewu stają się małe rzeczy
pilot, szklanka, notatnik czy długopis
wściekle ciskane w kąt
W niektóre wieczory zapominam
gubię spojrzenie w uśmiechu drugiego człowieka
upajam się prostotą czasu
Boję się
od jakiegoś czasu nie mogę uronić łzy
nic nie dają usilne starania
Nie będę rozdrapywał ran
nie mam paznokci
zdarty mur ambicji
największym przyjacielem blizn
Ból machinalnie zamykam w słoiki - zrezygnowałabym z tego wersu, bo jest powtórzeniem następnego
regularne wekowanie żalu
weszło w krew
jak mycie okien
estetyczna konieczność - też do skreślenia
Płótnem gniewu stają się małe rzeczy
pilot, szklanka, notatnik czy długopis
wściekle ciskane w kąt
wymierzając karę bezsilności - to samo co wyżej
W niektóre wieczory zapominam - czasem zapominam
gubię spojrzenie w uśmiechu drugiego człowieka
upajam się prostotą czasu
tak brutalnie niezmienną
Ostatnia zwrotka całkiem aut :)
Przemyśl to :)