ślad po kobiecie
zmarszczkami okrył czas i kurz
figura zgrabna wygięła się w pół
na lasce opiera świat
szpileczki stukające ulicą
mężczyźni którzy się oglądali
oczy mając wokół zawrotu głowy
zapach jaśminy pieścił zapachem
gdy odpoczywała w ogrodzie
wśród piękna słońca zachodu
zachodzę w myśli niespokojne
rzeki poniosły wody razem z iskrą urody
wolnej płynie czas z młodością się pożegnać
jak amen w pacierzu jak pożegnanie bocianów
deszcz na policzku płynie bruzdami
podobno czas leczy rany
z każdym dniem czuła starość
pogodzona spogląda na zdjęcie
osiemnaście lat wciąż pod sercem
w duszy muzyka osiemdziesiątych lat
zapamięta ją każdy
ile jest takich wokół nas