smarkaty dzień

Yaro

witałem 
całkiem smarkaty dzień 
całkiem mały z gilem u nosa 


niebo błękitem uśmiechało się do gwiazd 

moje piąte lato 

krzyczało głodne życia 
matko daj kromkę  z jajkiem smażonym 
posyp szczypiorkiem 
kawa zbożowa z mlekiem

 
zapach unosi chwile niezapomniane 

z pełnym brzuchem 
rozpędzonym rowerkiem 
gnałem co sił leśną ścieżką 

 

ptaki śpiewały piosnkę 

o zielonym lesie o dzikiej łące 
zrywałem jeżyny jadłem poziomki 
zapach starego lasu nad jeziorem 
mam gdzieś w sobie

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 18 lutego 2015
anonim