I
O świcie na ulicy Partyzantów
gawrony odlatują z siedlisk
rozwidnia się wyludnione
Stare i Nowe Miasto
dziś dzień dyszla czwartek
Czekam od szóstej na otwarcie
poczekalni która wyszła
jak towar w sklepie na około
zostały same ciucholandy
i parabanki
Poradnia zdrowia psychicznego
mieści się przy Orlicz-Dreszera
w dawnej ubezpieczalni społecznej
przywołuje na myśl
życie poniżej progu ubóstwa
Porusza mnie funeralny nastrój
tych którzy zlatują się tu
po porcję tabletek
do jej niegdysiejszego blasku
II
Kiedyś liczba wróbli
nie zmniejszała się gwałtownie
jak ilość mieszkańców
prowincjonalne miasteczko
mały punkcik na mapie
Wszystko jest w zaniku
oprócz malowania trawy na zielono
przed uroczystością
zasadzenia w parku miejskim
„Dębu Wolności”
Jedno drzewo posadzą
a sto wytną taki jest bilans
ze względów oszczędnościowych
niepełnosprawny na umyśle
Franek
Niebawem też będzie uśmiercony
tylko dlatego że jest inny
odetną mu komisyjnie dostęp
do karmnika
19 lutego 2015
Zamojski pejzaż
abc
abc
Wiersz
·
20 lutego 2015
w paliatywnej osłonce pseudopomagania... czyli, jak powyżej; jednemu zrobią
medialną akcję i dostanie kasę, a innych niby to omyłkowo pominą
fajnie tekst się prowadzi i schodzi w pokłady współodczuwania, ale tylko, gdy się czyta, ciekawe na
jak długo czytaciel zapamięta, co przeczytał i, jak
się do tego odniósł
no i..............................jest wiersz