Była zimna jesień
trzydziesty czwarty list
czerwony liść jak pamięć minionych dni
teraz dany nam los
okopał się ze mną pośród bander pełnych krwi.
Nie pamiętam miejsc gotowych na bal
wszędzie zaschnięte plamy
krótka lista przyjaciół
zdrapane odcienie róży.
Przyniosłem Ci je tamtego pamiętnego poranka
codzienność tulenia się dniem przed wyjazdem
Śmiałaś się że naszą ostatnią kolacją były waniliowe lody
obecnie wszystko co mroźne wszyło mi się w mundur
bo resztki strachu to melancholia przebitych kasków
a czas kochana przechodzi przez dziury naszych listów.
Wysyła je wiatr
który całuje nas chłodem
a świat znaczy tyle co łza w oku starego człowieka
spływa po naszych policzkach
i nie widać krzyży
poustawianych na drogach o białych sercach.