na balkonie papieros płonie

Yaro

wychodzę na balkon palę skręta 
nikt o mnie nic nie wie 
nikt nie pamięta

 

patrzę na las brzozowy prawie zielony 
wiosna w sukni kwiatowej

zwierzęta krzątają się w ukryciu 
żyją chwilą nie myślą o świętach
pan karmi ziarnem prawdy

 

człowiekowi trzeba więcej i ciągle mało 
nie starcza do pierwszego

 

mam balkon papierosy karmiony wiedzą
wszystko zapijam piwem 
nie pragnę niczego 


żona czasem mnie ochrzci

amen

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 27 lutego 2015
anonim