Zaniepamiętanie w sobie,
dłoń w dłoni drży,
płatek róży.
Kiedyś skończyła się absolutna pustka,
życie płonie i gaśnie,
człowieczeństwo szczęśliwe.
Werble brzmią odwiecznie,
nie szukaj sprawiedliwości rekrucie,
ach ta polityka.
W przedwiośniu jest depresja,
spiżarnia na przednówku pusta,
zarżnięto barana.
Łódka nie zatonie we mgle,
stary rybak wspomina dzieciństwo,
księżycowa poświata.
Miecz jest tępy,
turlają się głowy po zboczu,
przeznaczenie.
Nie ulec pędzącej strzale,
groźnie brzmi cięciwa zwolniona,
pokłon ratuje życie.
Poddać się w galopie,
powiewa sztandar dumnie,
godność trzyma szkielet w gotowości.
Zadrżał listek,
spłoszony ptak uratowany,
wschodnie wyspy się zapomniały.
Oczy szukające,
oczy oczekujące,
czysty strumień.