chcę do domu

Yaro

w moim sercu słońce słabnie 
księżyc jasny  nocny jastrząb 
widziałem dziś kruka zły  znak

 
śnią się wydarzenia których nikt nie pozmienia 
wydarte karty historii 
 chowają mędrcy o białych włosach jak śnieg 
Atlantyda żyje w naszych słabych od kłamstw mózgach 

 

aleją kwitnących sadów 
gdzie piękno barwi tęczówki na niebiesko 
wolniej płynie czas zatrzymany w kroplach chwil 
odwieczny strach napędza kalendarz gruby od dat 

 

gdy zabraknie wody zaschnie goryczą w gardle 
dzień zapłonie  drogą do domu 
jak prawdy ukryte gdzieś pod kawałkiem ziemi 
grubymi szczeblami wyrwany w pogoń do luster weneckich 
ujrzeć swoją postać 


bat spętał stopy pozostały ślady czerwieni na plecach 
 czy tego jesteśmy warci by kilku mniej znanych 
 kopali szczęście na padole ukrytej prawdy 

 

szukam drogi nie cieszy ziemskie szczęście

którego i tak brakuje 
moje niebo istnieje daleko może tuz pod powieką 
śmierci nie oszukam a może jednak

 

daj znak mój Panie

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 12 marca 2015
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    kolejny autentycznością wyjący

    · Zgłoś · 9 lat