Młody człowiek poszukuje prawdy,
starszy unika odpowiedzi,
u schyłku dopiero nadchodzi jej czas.
Dla beznadziejnie chorego,
cud jest tak oczywisty,
jak przyjście następnej wiosny.
Noga uwięziona w sidle,
młody jelonek raz tylko źle stąpnął,
raz na całe życie.
Pielgrzym doszedł do kresu,
granica światów,
to jeszcze jeden krok spośród miliona.
Nim w stepie postawisz jurtę,
musisz zejść z konia,
zakreślić granicę.
W miłosnym akcie
może być tyle piękna,
gorszy tylko obłuda.
Raz złamane słowo
zostawia bliznę
na całe życie.
Szczęśliwe dziecko,
rodziców skarb,
stale odkrywany.
Lichwiarz daje złoto,
błyszczący metal,
zabiera wolność.
Mądrość bez serca,
zatrute źródło,
szukam czystej krynicy.
Dopiero w sercu pustyni
Słońce naprawdę króluje,
a wodę złotem odmierzą.