Magnezja ma oczy błyszczące albo test wyboru rozpocząć czas

Mi Lo

 

 

 

za biurkiem zastygł okólnik morowa groza strach przed burzą

w brzęczeniu jarzeniowych lamp powoli wyginam i prostuję język

by być lepiej zrozumianym by płynniej przechodzić ze stadium wielbłąda

do sedna rzeczy

nienawidzę niedorzecznej pustki wypełnianej szelestem

łatwopalnych ubrań opakowań sporadycznie nadających się

do ponownego użytku bez szans na udział w procesie recyklingu

wśród korporacyjnych zebrań dla zbłąkanych

kwadransów na motywację i gorączkowych relacji

z minut dusznych jak nagły dotyk zimnych dłoni

nie pytam o drogę bez użycia emotikonów to strata czasu koszty podróży rosną

nie marnuję papieru od pobytu w sydney gdzie wyschłem bez mała na wiór

bezpowrotnie tracąc niewinną wiarę w pomyślne wróżby przeniosłem się

na klawiaturę

z pozycji klawisza łatwiej szukać kolejności uczuć w koleinach między innymi cztery

pory roku odchodzę wiosną pozwól mi się opierać słabości w oparach szczęścia

na progu własnego domu z pudełkiem na drobiazgi chroń nas

 

 

 

Mi Lo
Mi Lo
Wiersz · 23 marca 2015
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Drugie "podróży" zamieniłbym na wycieczki.

    · Zgłoś · 9 lat