a co jeśli przekrwione niebo spadnie nam cichaczem na głowy
bez huku bomb i łun pożarów wkroczy tylnymi drzwiami
przekręci każde słowo i obnaży poklepujących po plecach
nieprzyjaciół dość by odebrać rozsądek i rzucić na zawsze
na kolana
czy wystarczy sił by nie zostać kolejną ofiarą
tym razem z ukrycia bez odznaczeń i dystynkcji
z dala od gali banderowej i placu defilad
a co jeśli wbiegnę na piąte piętro do cudzego domu uchylić okno
odtworzę bezwładność czujnego wyczekiwania nad wodopojem i każdy
następny bezruch aż po krwisty płatek pośrodku bezimiennej twarzy
naznaczonej śmiertelnie bladym krzyżykiem
na drogę