matki ciepłe dłonie

Yaro

nie spij kochaj zieleń liści
słabe trawy drżą na wietrze 
samotne pastwiska

świeże powietrze wypełnia pęcherzyki


idę boso ścieżką do domu
matka czeka na dziecko 
chwyta za dłonie szczęście

 

szkiełka różowe dźwięczą 
melodia unosi w przeszłość
tutaj jestem bezpieczny 


grzecznie proszę o szklankę wody
smakiem się rozpieszczę
pragnienie mija z pierwszym chełstem

 

spokój ogarnia wnętrze bez złości w słowach
cudownie rozkoszować myśli 
odchodzę od grzechu 
chwytam dzień każdą chwilę

 

piękno wokół napycha oczy 
nadziewa uszy unosi w przestrzeń
sen zaciąga zasłony nocy lekko i przyjemnie

 

ciepło u mamy pośpię jeszcze

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 25 marca 2015
anonim