sš takie dni kiedy
wszystko wydaje się brudne
i nie można uniknšć obrzydzenia
oddychajšc i mylšc
sš takie dni kiedy
rzeczywistoć znika
przykryta pustym echem w głowie
w błysku pamięci
umiech zamarł na
plastikowych ustach
telewizyjnej spikerki
i ta mierć stała się dowodem
na nieobecnoć
jakiegokolwiek boga
kolejnym i ostatecznym
słowa umilkły
i wokół mnie pozostał tylko
mierdzšcy kurzem pocišg
z końcem wszystkiego
brzmišcym w monotonnym
stukocie kół
zza okna
umiechał się szatan
z pożółkłymi zębami
a ja nie miałam siły
odwrócić głowy...
jak w tych snach
kiedy nogi grzęznš w smole
pocišg stanšł i razem z ciszš -
- pojawiła się nadzieja
dzień był spokojny i mokry
małomiasteczkowy
a ja zapomniałam
wszystkie myli
i nawet pustkę - zapomniałam
zatrzymałam się
i powoli się rozpuciłam -
- spłynęłam chodnikiem
w stronę starego miasta...
i to było dobre...
sš takie dni
sš czasem takie dni
jakie więtemu janowi
nie przyniłyby się.
karolcia
Wiersz
·
24 września 2001
-
Siedlakzjebane wes napiszta mi opowiadanie na temat moja wizaj apokalipsy