Nie sposób spamiętać żale,
które przynosiły codzienne przypadki życia,
po których przychodziła myśl, że przecież zawsze zły czas
kończy się,
powraca harmonia, powraca spokój, pozwalający rozejrzeć się
za kolejną osobliwością
istnienia i cieszyć się jej poznawaniem.
Spełniać, wypełniać i...oczekiwać.
Nadzieja na odrodzenie przestrzeni życia,
wzmacniana zielonością powietrza, wesołością skowronka
i wreszcie oczekiwanym koszyczkiem ze swięconką,
była wielkim darem, który pozwalał cieszyć się
bezwzględnie wszystkim, mimo wszystko
i dla wszystkich.
Odrodzenie jest oczekiwane, jak wtedy,
tylko o wiele trudniejsze. Zło i dobro
spowszedniały, zacierają się różnice,
a stygmaty z coraz większym wysiłkiem
ustępują radości przypadków codziennych
życia od nowa.
Mam nadzieję, że powrót jest możliwy.