Tamtego dnia

anastazja

/ ojcu /

 

weszłam na palcach do szpitalnej sali
nie śpię - powiedział
ciężki oddech unosił klatkę piersiową

objęłam jego wątłe ramiona
wyglądaliśmy jak drzewa splecione
gałęziami wspomnień
zdolne przeżyć największy huragan

patrzył na księżyc przyklejony do szyby
jakby chciał go zdjąć na chwilę
która zaśnie zanim zgaśnie światło

spojrzenie zatrzasnęło drzwi

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 1 głos
anastazja
anastazja
Wiersz · 16 kwietnia 2015
anonim
  • kopia cesarza  internetu
    Nie zdawałem anastazjo sobie sprawy , czego dotyka treść wiersza. Bardzo mi przykro,,,współczuję

    · Zgłoś · 9 lat temu
  • anastazja
    Dziękuję Capri.

    · Zgłoś · 9 lat temu
  • anastazja
    Może dla Ciebie gniot, dla mnie śmierć rodzica jest tragedią Mithrill. Nie jest to arcydzieło, w innym przypadku nie byłoby wiersza tutaj. Przecież wiesz, sam wklejasz na forach.
    Miło Cię M. znów gościć. Pozdrawiam.

    · Zgłoś · 9 lat temu
  • kopia cesarza  internetu
    fajne metaforki...

    · Zgłoś · 9 lat temu
  • Mithril
    "gałęziami wspomnień"

    "księżyc przyklejony do szyby"

    " zaśnie (...) zgaśnie"

    "spojrzenie zatrzasnęło drzwi"

    w suchym i naciąganym "liryką" gniocie...........................tym

    · Zgłoś · 9 lat temu