mógłbym powiedzieć
wiecznie narzekasz na niepogodę i niepokój za oknem najczęściej wietrznie
musisz mieć nie po kolei w głowie licząc na szybkie rozgrzeszenie
na bezbolesną noc
w doborowym towarzystwie pora wstawać cicho nucę że nadejdzie nasz czas
że namieszane wręcz zabełtane we wspomnieniach z łatwością dostrzegam
prawidłowości jak zbyt regularne wzory
sentymentalne piosenki i wiersze sprzedają się na pniu jedynie w pakiecie z autorem
żałośnie wiszącym na pasku lub śmiertelnie strutym apetytem na życie
działają kojąco
nie potrafię zaprzyjaźnić się z twoimi lękami
trudno polubić potwora z szafy z bagażem plotek i zakazów upchanych po kieszeniach
te niemal zapomniane są najgorsze uwierając mimowolnie pamięć jak święte wersy
ze szczenięcych lat
nawet w wieku wojen hybrydowych gdy nic nie jest nas w stanie zaskoczyć
czytelne przesłanie ze strony przyjaciół zagłusza odautorskie komentarze
właśnie przed nimi uchroń nas panie
na szczęście nie muszę niczego udowadniać bez słowa skargi
herbatę słodzę miodem na zdrowiej
czarno to widzisz