Na zewnątrz jest lepiej
Korytarze są krótsze
A schody mniej strome
Nie gonią sfory psów
Na zewnątrz kroplę wody
Ceni się bardziej
Bo jest warta kropli potu
I kropli krwi własnej
Wszystko jest inne
Gdy jestem sam
Świat za bańką mydlaną
Pozwala się obserwować
Gdyby wszyscy byli na zewnątrz
Objawiłby się absolutny porządek
Bardziej demoniczny
Niż ludzka anarchia
Zostawiam sobie furtki
Balansuję między obecnością tam
A źródłem mojego jestem
Wyjątkowością na Bożym padole
Na zewnątrz to odbicie
Uszczegółowienie Jego optyki
Hiperkosmicznej skali
Tak tajemniczej jak moja jaźń