Sedna
Wiem, kogo zapytam o północy – czy pamiętała o świetle.
Z kim się zestarzeję, na kogo wejdę wysoko –
będzie domem, z którego wyniosę rozkosz. Dom jak środek wiersza,
gdzie zawlokę ją za włosy. Wiem, kogo zapytam: jak to było kochać,
jak się przesuwało smutek po poduszce, siniaczyło gwiazdy
z miłości. Komu dać wiarę, że choć słoik puścił,
to w środku pozostało smaczne; kogo ustrzec – choć było zamknięte –
przed słowem pozbawionym pulsu, z nagle zapadającym się akcentem.
Wiem, kogo zapytam o świcie – jak się czuwało przy wannie
wypełnionej człowiekiem z przyszłości.
Komu i co przyniosę w siateczce z H&M'u – bo była już na zawsze
z kim innym, który ją pytał o północy, zaciągał w światło za włosy.