dom

Yaro

na oknach szron w domu chłód  
przeciąga marzenia senne 
dobrze że obok dłoń

ściskam  
pod pierzyną  ciepło 
  
mgły pokrywy staw i trzciny 
napoczynam dzień od pieszczot czułych słów 
po chwili dzieci biegają w piżamach  
anioły kochane pytań tysiące 
głodne 
pachną  mlekiem  
serdelkowe dłonie ściskają pajdę 
  
na stole rosół puszcza oczka 
świeży chleb prosto z pieca  
babcia dogadza spać nie umie 
w jej wieku noc to tylko krótki sen 
  
bezpieczne sny strzegą  psy
dziadek i jego wywody bo za Niemca 
każdy rozważny krok nie ruszaj żmij  
syk jak szept nieszczera myśl 
  
dom cichy dom w niepozornych chwilach 
goni czas pojęcie względne 
każdy ma swój czas jak skarb 
kocham ten dom na skroni szron 
  
na dachu gołębie jakże wdzięczne za ziarno i wodę 
dom gdzie zgoda cudowne uczucie  
łagodne spojrzenia mówią za siebie 
szkoda że po nas  
za dzień za rok zostanie kurz na zdjęciach 
bursztynowe szczęście 
 w pamięci dzieci nie poumieramy

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 11 maja 2015
anonim
  • Janusz Gierucki
    To jest przyjemna konstatacja bytu. Nieważne gdzie umrzemy i kto nas zachowa w pamięci, ważna jest chwila w której odnajdujesz siebie i poczucie, że to właśnie to o co ci chodzi. I to właśnie jest TO.
    Pozdrawiam.

    · Zgłoś · 9 lat
  • Yaro
    Dziękuję za komentarz .Pozdrawiam ciepło...

    · Zgłoś · 9 lat