Zosia uwielbiała zawody hippiczne,
woltyżerkę i jazdę na oklep,
bezdroża, lasy , rowy i manowce
nie były jej obce!
Podział dnia przy Zosi był więc ustalony.
Rano obrządek: mycie i staranne czesanie.
W południe szybka przejażdżka
po łące, na sianie...
Natomiast w nocy miała zwyczaj
przychodzenia nago,
o różnych porach ,
z pejczem i w ostrogach.
(Nie raz budziło mnie na oklep dosiąście)!
Lubiła ujeżdżać mnie bardzo powoli,
z gracją, nadzwyczaj starannie.
Ceniąc precyzje kroku
i dokładność tempa,
w chwilach moich narowów
ostrogą nadając rytm stępa...
W bezsenne noce braliśmy
więc wiatr w zawody,
z łatwością pokonując
przestrzenie hippicznej
ekstazy...
Była mi Amazonką,
Lady Godivą,
i Damą z szaleństwa
(naszego rodzimego miłośnika koni).
I choć do dzisiaj,
noszę jeszcze ślady jej ostrogi..
chętnie Konia z Rzędem tej oddam,
która Zofii nie ustąpi drogi!
która Zofii nie ustąpi drogi!
Na prawdę czyta się to z przyjemnością. Pierwsza taka różowa seria na Wywrocie.
- takich opowiastek przez Wywrotę - i nie tylko - przeszło setki. zatem w takiej formie, to
nihil novi