po kładce na drugą stronę

Yaro

niesiona na dłoniach obłoków
w silnych ramionach ukojenie
spokojem otulona jasna matka

 

teraz

szum wiatru 
gdy promień gaśnie
w oku smutek błyszczy 
prysł czar ulotny czas 
zabiera wszystko na swej drodze 
obrazów z pamięci zabrać nie może

 

zapach czuły szept
szczery uśmiech na zdjęciu zastygł
na łąkach śpiew natury
chcę tu zostać strawić się ulecieć

 

życie jest
nie kończy się odradza z każdym dniem
szukała ciszy

zabierała mnie na spacery
długie kroki liczyła je
ile jeszcze by przejść na druga stronę

 

stąpać po Ziemi nam dane 
wyrwać choćby zaraz na chwilę
sami sobie zawsze anioł obok podpowie
kosmos dużo mówi nikt nie słucha

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 18 maja 2015
anonim