„Muzyko: oddechu posągów, może:
ciszo obrazów. Mowo, gdzie mowy
kończą się. Czasie,
pionowo stojący na kierunku serc, które giną.”
Rainer Maria Rilke
Swoim istnieniem łamię drugie przykazanie
Bóg zazdrosny odmówił mi
tchnienia unoszącego się nad wodami
w górze na niebie nad otchłanią świata
zardzewiały asymetryczny drut żebrowany
jest moim szkieletem
usztywniającym płaszczem nędzarza
o który gdy odejdzie rzucą losy
głowa jak skręcona pętla żarnika
wolframowego w żarówce "Bóg Lug"
vox populi pospolity mieszkaniec
bedrumów w dzielnicach mieszkalnych
spogląda na konfetti dostojną
Kwadrygę Apollina nad portykiem
Teatru Wielkiego w Warszawie
autorstwa Panów profesorów
dostojeństwo i ogromna skala ubóstwa
pięć ton brązu naprzeciw
nędznej gliny lepkiej i niebezpiecznej
jeśli zanieczyści się ranę
z której ulepiono Adama Kadmona
jak też Marsjasza
Glinieję
abc
abc
Wiersz
·
18 maja 2015
Świetny wiersz, znakomite porównania. Pozdrawiam