na brzegu czas

Yaro

sie ma nic się nie dzieje bez przyczyny  
kreci mnie ziemia szczery uśmiech nieba  
słońce wisi wzdycha patrzy karmi spojrzenia 
zimne piwo rosa spływa ciemne szkło  
  
nad brzegiem rzeki czekam na słowa 
boli głowa zawsze nazajutrz 
  
uciekam myślami przy tobie śnić 
zbudzić się zmartwychwstać  
zarzucam sieci na dłonie 
wyłowię z otchłani nas dwoje 
  
ciemnieje jaśnieje gdzie homonta zakładają 
każą orać do sześc siedem pozbieram gwoździe  
by wieko zabić dobrze 
nie wybaczam złodziejom  
  
unikam taniego wina  
przyzwyczajenie każe czekać 
  
zatapiam smutki w kołysce wspomnień  
życie jak promień cieszy serducho 
myśli jak fale doskonale nad rzeka przy tobie jak echo 
  
ściskam ziemskie szczęście 
tyle przed nami dni nie traćmy ich 
nie gubmy sekund cenny czas 
  
naiwne pytania bez masła śniadanie 
kakao smakuje jak kiedyś  
szczenięce lato osiem dwa 
przy stole milo ciekawie 
  
nad krawędzią świat 
jeden krok nie przepadł niejeden spadł 
wysoko mierzył nie przeżył 
kilka stopni schodów nie przeskoczysz 
zmora jak śmierć czyha na ludzika 
  
ucieknę zniknę na parę dni  
nie liczę na jakoś to będzie

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 18 maja 2015
anonim