a kiedy się położę

Yaro

rozbieram się z życia historii
ściągam spodnie koszulę
na krawędzi krzesła krawat jak zbrojni
idę w objęcia Morfeusza nic nie przeszkadza
dwie skarpetki czuć morzem

 

cicho cichaj jak głusza po z mroku
w serduchu nadzieje na lepsze
gorzej być nie może nikt nie pomoże 
jeśli sami o siebie nie zadbamy

 

a kiedy się położę ułożę wygodnie
przytulony do ukochanej masuję dłonie
usypiam nakarmiony bliskim ciepłem
oderwany od spraw przyziemnych 

zapatrzony w oczy żony śnię


dzieci w swoich gniazdkach 
czekam na świt długo go nie było tylko deszcz
kilka spraw na sercu żal kiedyś będzie nas 

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 20 maja 2015
anonim
  • Mithril
    "rozbieram się z życia (...)
    (...)
    na krawędzi krzesła krawat (...)
    (...) w objęcia[ch] Morfeusza (...)
    dwie skarpetki (...)

    (...) głusza po z mroku
    w serduchu nadzieje na lepsze
    gorzej być nie może (...)

    a kiedy się (...) ułożę wygodnie
    (...)
    oderwany od spraw przyziemnych
    [po]czekam na świt
    zapatrzony w oczy żony i dzieci (...)
    (...) tylko deszcz (...) na sercu
    żal (...)"

    · Zgłoś · 9 lat
  • szanta - Edyta Ślączka-Poskrobko
    Mithril ładnie to ujął.
    Ja bym jeszcze przestawiła wersy

    [po]czekam na świt - 2
    zapatrzony w oczy żony i dzieci (...) - 1

    I na nich skończyła. Po co więcej? O tym co więcej mówią pierwsze wersy wystarczająco.

    · Zgłoś · 9 lat