ten nasz świat

Yaro

w świecie iluzji i złudnych poranków
budzą się troski i nadzieje 

wiatr zimny ze wschodu 
z zachodu przewroty zamiecie
wolność i niewola w jednym

 

windują nas do nieba w podróż w jedną stronę
w kierunku gwiazd unoszą słowa modlitwy Ojcze Nasz
w dłoniach splamionych kłamstwem
obłudne fałszywe twarze zmarszczone czasem

 

tatuaże wymarzę wymaluję mury
idą dni których nigdy nie było
tutaj szczęścia nie zaznam 
za szczęście trzeba zapłacić
nie zamierzam tracić 
na wieko zbieram by w nogi choć było ciepło
na wieko z solidnego dębu

 

wybór nie będzie gorzej bo nie może
lepiej nie będzie chyba że na drodze 
ale też nie obserwacja na około 
komuna w nowym wydaniu

nie głosuję w domu przyjemniej
nie lubię tej czy innej gęby
nieprawda niewiedza


przede mną jedni kradną 
szybko się bogacą fajny świat

prawo po stronie silniejszego
biedny nie ma szans
życie w kredycie do końca dni
taka mini ratka nie zapłacisz znajdą po nitce DNA

nie ma wyboru biednym nie wolno się rodzić
najlepiej utopić w stawie lub w wiadrze
szczęście nie nadchodzi

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 21 maja 2015
anonim