w świecie iluzji i złudnych poranków
budzą się troski i nadzieje
wiatr zimny ze wschodu
z zachodu przewroty zamiecie
wolność i niewola w jednym
windują nas do nieba w podróż w jedną stronę
w kierunku gwiazd unoszą słowa modlitwy Ojcze Nasz
w dłoniach splamionych kłamstwem
obłudne fałszywe twarze zmarszczone czasem
tatuaże wymarzę wymaluję mury
idą dni których nigdy nie było
tutaj szczęścia nie zaznam
za szczęście trzeba zapłacić
nie zamierzam tracić
na wieko zbieram by w nogi choć było ciepło
na wieko z solidnego dębu
wybór nie będzie gorzej bo nie może
lepiej nie będzie chyba że na drodze
ale też nie obserwacja na około
komuna w nowym wydaniu
nie głosuję w domu przyjemniej
nie lubię tej czy innej gęby
nieprawda niewiedza
przede mną jedni kradną
szybko się bogacą fajny świat
prawo po stronie silniejszego
biedny nie ma szans
życie w kredycie do końca dni
taka mini ratka nie zapłacisz znajdą po nitce DNA
nie ma wyboru biednym nie wolno się rodzić
najlepiej utopić w stawie lub w wiadrze
szczęście nie nadchodzi